wtorek, 30 maja 2017

12.

Zakładam strony podartym biletem kolejowym. Unosi mnie ze sobą słońce, latającym dywanem jest brudna podłoga między wagonami. Żeby ubrać nowe majtki, trzeba zdjąć stare - mówi mój przyjaciel i ma na myśli ciebie, was wszystkich. Nie znoszę słowa majtki - mówi moja ukochana i ma na myśli nas, uwikłane w młodość jak w sznur na bieliznę. Żyjemy w czasach ogromnego kryzysu. Kobiety są coraz silniejsze, a mężczyźni nikną w oczach, zdolni jedynie do wojen i idei. A za oknem ni chuja idei - powiedzieli poeci i zmienili zdanie. 

Już wtorek. Moje ciało wysycha, pieszczone przez konsternację i mdłości. Patrzę w niebo i proszę burzę, by wciągnęła widma, a wypluła aniołów, mocarzy ze srebrnymi ustami, co przeszli piekło na długo przed Dantem, na długo przed postaciami z amerykańskich seriali. 



wtorek, 23 maja 2017

11.

Szybko, szybko, wycofać się rakiem, wycofać się krabem, płaszczką, zmarszczką... Moje prawo to jest Pańskie lewo.
Czas wezwać starą kobietę, by wysłała dzieweczkę do lasu, niech ta uczy się życia, jak w baśni. Niech oślepi ją cierń, niech zje wilk, niech straci pragnienie. Wyjdzie potem popękana jak waza, posklejana złotem.
A może wolisz wybrać? Pustka wiecznego niczego czy ból straconego życia? Wychyl, wypij, co nalałaś, rozlej, wytrzyj, przelej znowu. W końcu zmienisz się w małe wilgotne ścierwo, w głowę do wycierania.
Nie, ty walczysz. Zawsze będziesz walczyć, bo z walki powstałaś na nowo, przeznaczona do baśni. Twarda, zamienisz się w wieczność, albo przyjdzie w końcu ktoś godny, by się z tobą zmierzyć, skoczycie sobie do gardeł i wtedy stanie się jednia.


poniedziałek, 22 maja 2017

10.

Chciałabyś nie chcieć. Pustką wyplatać trójwymiarowe kształty, które można dotknąć, a dotyk ten zapamiętać. Domniemana jest przyszłość, a biegniesz tam, jakby coś cię goniło, jakby tam wreszcie miało być wyraźnie widać i słychać to dziś, którego tutaj nie ma. Jesteś dziurawą tkaniną, zjedzoną przez mole, suszoną na słońcu, albo wyplutą pestką moreli, wyplutą pestką czereśni, wyplutą pustką. Godziny odbijają się od ścian jak tenisowe piłki, emocje wypływają na powierzchnię basenu, niewidzialny babciny zegar odmierza czas rozgrywek. Wygrasz, czy dasz się pokonać? Samotność powiesisz na szyi jak medal czy sznur? Zobacz jak dym unosi się z tego zakłopotania.


piątek, 19 maja 2017

9.

Wierzę w słabość doskonałą. I w niedoskonałą siłę. W wydanie się za mąż za księżyc, który w pełni potrafi pobić żonę ciężarną w ciążące myśli. Ostre to "ż" jak brzytwa. A mi tak miękko i soczyście, jak soczysta może być przyjaźń z zieloną trawą i chwile z kimś, kto puszcza się ze światem. I ze światłem. Ja zaś puszczam się wolno, drogi pamiętniczku. Właśnie w tę niedoskonałą siłę, w niebo zachodzące szarością, w pespektywę pełną krystalicznej wody lub wody pełnej kamieni i wodorostów. Niebieską jak niebieskie są moje morskie włosy. 
Śmiało odmawiam miażdżenia głów drewniakom, żeby nie uciekały głodnej jaszczurce. Potrafię już jednak wziąć ją na ręce, jej szorstko-miękkie ciepło, puścić je wolno.



poniedziałek, 15 maja 2017

8.

muchy

Znów boję się martwych ptaków i piłek w locie. Zapach wrzątku przypomina kobietę o siwobiałych włosach , a w ustach smak kościoła. Ilu jeszcze spotkasz w swoim życiu synestetyków? Wyjątkowo zimny maj, wszystko pachnie mokrym psem.
Okruchy niepotrzebnych myśli staram się zbierać taśmą klejącą i nie brać narkotyków ze zdjęć i nagrań. Pamiętam jednak, że wystarczy wyjść za próg, a powietrze może przynieść złe sny żywsze niż moja własna anatomia. Nie można jednak zamknąć się w środku, po zbyt wielu godzinach (nigdy nie wiadomo gdzie dziś leży granica) herbata robi się mdło zimna, a krążące w obiegu zamkniętym powietrze zaczyna wytwarzać truciznę, która przenika najgrubszy koc. Dlatego trzeba iść.
Czeka na mnie oczyszczenie karmiczne, odblokowanie podświadomych wzorców i zdjęcie uroków.
A jeśli to za mało, za mało, za mało? Tracimy czas.
Wolno oddychaj i nie popychaj
Zróbmy to teraz. 




wtorek, 9 maja 2017

7.

Ciężko modzić. Ciężko o slowopłynność, ciężko o jakiekolwiek słowo. Monosylaby, zanik możliwości i przekleństwa na wszystko, nawet na nic (mała, jesteś wulgarna, a nie wyglądasz). Czasem całe sylaby i neologizmy, ale to oszukańcza ich moc. Potrzebuję kogoś, kto nauczy mnie mówić na nowo. Lecz karty mówią, że tym kimś mam być ja. Dlatego nie ma poezji. Pieści się pieści brak treści. I więcej nie pieści się nic. 




"Jej własne sztormy były zawsze najstraszniejsze. I w głębi duszy Filifionka była trochę dumna ze swoich katastrof".