Szybko, szybko, wycofać się rakiem, wycofać się krabem, płaszczką, zmarszczką... Moje prawo to jest Pańskie lewo.
Czas wezwać starą kobietę, by wysłała dzieweczkę do lasu, niech ta uczy się życia, jak w baśni. Niech oślepi ją cierń, niech zje wilk, niech straci pragnienie. Wyjdzie potem popękana jak waza, posklejana złotem.
A może wolisz wybrać? Pustka wiecznego niczego czy ból straconego życia? Wychyl, wypij, co nalałaś, rozlej, wytrzyj, przelej znowu. W końcu zmienisz się w małe wilgotne ścierwo, w głowę do wycierania.
Nie, ty walczysz. Zawsze będziesz walczyć, bo z walki powstałaś na nowo, przeznaczona do baśni. Twarda, zamienisz się w wieczność, albo przyjdzie w końcu ktoś godny, by się z tobą zmierzyć, skoczycie sobie do gardeł i wtedy stanie się jednia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz