wtorek, 30 maja 2017

12.

Zakładam strony podartym biletem kolejowym. Unosi mnie ze sobą słońce, latającym dywanem jest brudna podłoga między wagonami. Żeby ubrać nowe majtki, trzeba zdjąć stare - mówi mój przyjaciel i ma na myśli ciebie, was wszystkich. Nie znoszę słowa majtki - mówi moja ukochana i ma na myśli nas, uwikłane w młodość jak w sznur na bieliznę. Żyjemy w czasach ogromnego kryzysu. Kobiety są coraz silniejsze, a mężczyźni nikną w oczach, zdolni jedynie do wojen i idei. A za oknem ni chuja idei - powiedzieli poeci i zmienili zdanie. 

Już wtorek. Moje ciało wysycha, pieszczone przez konsternację i mdłości. Patrzę w niebo i proszę burzę, by wciągnęła widma, a wypluła aniołów, mocarzy ze srebrnymi ustami, co przeszli piekło na długo przed Dantem, na długo przed postaciami z amerykańskich seriali. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Jej własne sztormy były zawsze najstraszniejsze. I w głębi duszy Filifionka była trochę dumna ze swoich katastrof".