poniedziałek, 15 maja 2017

8.

muchy

Znów boję się martwych ptaków i piłek w locie. Zapach wrzątku przypomina kobietę o siwobiałych włosach , a w ustach smak kościoła. Ilu jeszcze spotkasz w swoim życiu synestetyków? Wyjątkowo zimny maj, wszystko pachnie mokrym psem.
Okruchy niepotrzebnych myśli staram się zbierać taśmą klejącą i nie brać narkotyków ze zdjęć i nagrań. Pamiętam jednak, że wystarczy wyjść za próg, a powietrze może przynieść złe sny żywsze niż moja własna anatomia. Nie można jednak zamknąć się w środku, po zbyt wielu godzinach (nigdy nie wiadomo gdzie dziś leży granica) herbata robi się mdło zimna, a krążące w obiegu zamkniętym powietrze zaczyna wytwarzać truciznę, która przenika najgrubszy koc. Dlatego trzeba iść.
Czeka na mnie oczyszczenie karmiczne, odblokowanie podświadomych wzorców i zdjęcie uroków.
A jeśli to za mało, za mało, za mało? Tracimy czas.
Wolno oddychaj i nie popychaj
Zróbmy to teraz. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Jej własne sztormy były zawsze najstraszniejsze. I w głębi duszy Filifionka była trochę dumna ze swoich katastrof".