poniedziałek, 18 maja 2020

36.

wieczór pełen jest planet w retrogradacji, temperatura nie nadaje się do oddychania, ale parzę sobie uda światem zamkniętym w klawiaturze, parzę sobie uda rozlaną herbatą i udaję, że to twój język
słucham Aldous Harding i wyobrażam sobie, że moja śmiałość jest jej śmiałością, że jestem tak samo piękna będąc zbyt, będąc za bardzo
(odkąd kupiłam wreszcie korkociąg, tanie wina zaczęli sprzedawać z zakrętką)
nigdy nie trafię na dobry czas, na szczęśliwą gwiazdę, na zbieg okoliczności, na który nie machnęłabym ręką
każda z nich jest tęczą, którą ja nie jestem, każda z nich ma coś, czego mi brakuje
i choćbym cała była utkana z baśni z tysiąca i jednej nocy, polana sosem z tysiąca wysp
zawsze one będą za bardzo wystarczające i wystarczająco bezpieczne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Jej własne sztormy były zawsze najstraszniejsze. I w głębi duszy Filifionka była trochę dumna ze swoich katastrof".