Pamiętasz, jak pisałam wiersz o tym, że idziemy ulicą rozważając samobójstwo? Dziś też kąpię się w zbyt gorącej wodzie, ale nie mam już na brzuchu śladów jak po kredce świecowej, a ty zaczęłaś mi powtarzać, że trzeba trzeba żyć.
Pytam cię, czy czujesz się czasem jak roztopiona w deszczu dżdżownica? Jak tulipan zaskoczony przez zimę? Jestem bardziej błyskiem, a ty bardziej blaskiem. Ja dziewczyną szamana, ty dziewczyną gangstera. Ja kulą u nogi, ty kulą w płot. A może kulą ziemską albo wymarłym gatunkiem ryby.
Widzisz jak rozkład jazdy autobusów płacze dziś roztopionym śniegiem? Dożyłyśmy czasów stycznia w kwietniu. Wiem, że wierzysz, że będę tutaj, gdy twoim nienarodzonym jeszcze synom sypnie się wąs i przyśnią pierwsze mokre sny.
Wiesz, że po tym jak umrzemy, kawałki naszego naskórka będą unosić się w przestrzeni jeszcze setki lat? Maleńka, jesteśmy wieczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz