środa, 24 stycznia 2018

33.

Ślepnę od ciszy, w której zamknięte są wszystkie moje cisze. Nie słyszę jej nawet i to czyni ją jakby bardziej obecną i nieprzyjemnie ciepłą. Nie udało się. Wysączyć gwiazd z nieba, podtrzymać podkówki uśmiechu, obrócić w szczerozłoty pył. W tej ciszy migoczą jedynie zwodnicze latarnie elektronicznych sprzętów, bożonarodzeniowa iluminacja centrum handlowego i pośpiech nieliczonych kroków rozmiękłych błotem. Czas pomija tę noc milczeniem, trzęsie się ziemia, lecz nie ta obiecana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Jej własne sztormy były zawsze najstraszniejsze. I w głębi duszy Filifionka była trochę dumna ze swoich katastrof".