środa, 24 stycznia 2018

32.

Zamykam cię z dala od mojego świata, w którym wiatr tłucze drzazgami w oku i pianą myśli. Zamykam okiennice, a jednak ciemność wygasa, lampa naftowa skrzypi światłem jak katarynka.Wciąż jestem złapana w czas oczekiwania. Mam może zbyt wiele życzeń, staram się nie zgubić ich biegu, nie zaplątać w nici, nie spoglądać w przedawniony kadr. I tak wszystko zawsze pędzi do przodu, dopóki ze stołu nie spadnie nagle srebrna łyżeczka od cukiernicy, której nikt wcześniej nie widział. Na jej brzęk, jak na tajemniczy znak, powietrze przysypie sól, ziemię przykryje szadź, wargi połaskocze piasek. Jednak i wówczas czas nie ruszy do tyłu, zatrzyma się jedynie, by kropla ostatnim tchnieniem wreszcie wydrążyła skałę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Jej własne sztormy były zawsze najstraszniejsze. I w głębi duszy Filifionka była trochę dumna ze swoich katastrof".